Google

poniedziałek, 22 października 2007

Wybory do Sejmu i Senatu - 21 Pazdziernik 2007

Zostalem wezwany do tablicy - a raczej do klawiatury zeby napisac o wyborach i niestety nie udalo mi sie wykrecic. No ale za to udalo mi sie wykrecic ze spotkan organizacyjnych - o tym dalej.
W Emiratach nie ma wielu Polakow okolo 1000, ale oczywiscie wybory odbywaja sie mimo wszystko. Jakis miesiac temu ambasada wyslala zawiadomienie o glososwaniu i o rejestracji wyborcow (glosujacy za granica musza sie zarejestrowac odpowiednio wczesnie przed wyborami lub musza miec zaswiadczenie z miejsca zameldowania o wykresleniu tam z listy wyborcow). Wkrotce odwiedzalem ambasade aby naprawic komputer i dowiedzialem sie ze jestem w komisji (trafilem tam wprawdzie z lapanki, ale poniewaz z okazji wyborow mozna spotkac wielu znajomych to zgodzilem sie). Z gory zapowiedzialem, ze nie ma mnie w ostatnim tygodniu przed wyborami (jechalismy do Egiptu) wiec wszystkie zebrania organizacyjne powinny sie odbyc wczesniej. Wtedy tez ustalilem ze przyjde rano na jakies dwie godziny i po poludniu po pracy.
Naszczescie w natloku wydarzen o tym zapomniano i mnie oraz Beate spotkania minely (sa one wprawdzie bardzo mile, przy herbacie i ciasteczkach ale to zawsze strata czasu). Dopiero gdy bylismy w Egipcie zadzwonil do mnie radca z ambasady i powiedzial ze jest spotkanie - ale jako ze odleglosc byla spora to nie moglem w nim uczestniczyc :-).
W niedziele rano stawilem sie w ambasadzie o 5:50 no i zaczely sie wybory. Okazalo sie ze znowu jestem przewodniczacym (w poprzednich wyborach tez mialem taki zaszczyt) wiec musialem sprawdzic karty do glosowania, odplombowac urne, ktora zaplombowano na poprzednim spotkaniu ktore mnie minelo, itd.
Wyjatkowo pierwszy wyborca nie stawil sie punktualnie o szostej (we wszystkich poprzednich wyborach w ktorych bylem w komisji - pan Wieruszewski zawsze czekal na otwarcie komisji - a on przyjezdrzal z Dubaju).
W kazdym razie wybory ruszyly pelna para i juz przed siodma zglosilo sie pare osob (w wiekszosci te z Dubaju ktore chcialy uniknac popoludniowych korkow i zdarzyc do pracy). No i lista zaczela sie powoli wypelniac (mielismy na niej 302 osoby). Wszystko szlo jak z platka mimo drobnych problemow - miedzy innymi zjawil sie pan ktory nie byl na liscie - okazalo sie ze wyslal zgloszenie pod zly adres emailowy. Mimo ze bylo oczywiste ze nie moglby zaglosowac ponownie (no moze w Kuwejcie albo Riadzie, bo to nablizsze komisje wyborcze) niebylo mozliwosci dopuszczenia go do glosowania. Odjechal zawiedziony.
Wkrotce potem przyszla Beata i Julita wiec ja ucieklem do pracy. Po pracy wpadlem do domu cos zjesc i razem z Zuzia pojechalem do ambasady, no i razem zaglosowalismy. Do tej pory glos oddalo juz prawie 150 osob z naszej listy a na dodatek pojawilo sie okolo 20 osob z zaswiadczeniami z Polski. Potem zaczal sie ruch - wciagu dnia tez glosowalo sporo osob ale przychodzili glosowali i wychodzili, a teraz mnostwo osob siadalo i rozmawialo z okazyjnie spotkanymi znajomymi wiec lokal wyborczy byl caly czas pelny. Co chwile dzwonili do nas ludzie i pytali o ambasade, bo niektorzy przyjechali do nas z daleka.
Jeden pan zrobil 700km zeby zaglosowac i mial przed soba kolejne 700 zeby wrocic. W skali niewielkich emiratow to naprawde daleko - mysle ze dostal by sie do ksiegi Guinessa w kategori najdalej podrozujacy wyborca. Po siodmej przyjechala Zuzia z Iza i przywiozla dla komisji bazbuse zebysmy mieli sie czym posilic, dodatkowo mielismy ciasteczka, owoce i napoje.
Ostatni glosujacy stawili sie przed sama osma zamykajac liste z 289 osobami na 302 zgloszone oraz 29 na liscie dodatkowej. Potem zamknelismy ambasade, otwatlismy urne i zaczelo sie liczenie. Z sejmem poszlo nam szybko, zeby glos byl wazny mozna bylo go oddac tylko na jedna partie wiec rozlozylismy glosy partiami na kupki i przeliczylismy). Naszczescie kupek bylo niewiele (zreszta list bylo tylko 8) wiec razem z ponownym przeliczeniem nie zajelo nam to wiecej niz godzine. Wiecej klopotow bylo z senatem, gdzie mozna bylo oddac od 1 do 4 glosow, no ale i tu po kilkukrotnym przeliczeniu uzyskalismy zgodnosc. Jako ze bylo juz po 10 to przygotowalismy meldunek do wyslania i popedzilismy do komputera zobaczyc prognozy z polski (no ale okazalo sie ze cisza wyborcza jest przedluzona do 20:20). Po dlugiej walce z modemem i systemem MSZ-tu w koncu udalo nam sie wyslac raport i juz mielismy wieszac wyniki przed ambasada gdy zobaczylismy na internecie ze cisza wyborcza zostala przedluzona do 0:50 czasu emirackiego. My wciaz czekalismy na potwierdzenie z MSZ ze dostali nasz meldunek i siedzielismy przy herbacie i bazbusie. Po jakims czasie zszedl do nas ambasador i razem czekalismy na wyniki i potwierdzenie z ministerstwa. W koncu ogloszono sondazowe wyniki a polska wciaz nie odpowiadala. Ustalilismy wiec ze idziemy do domu a ambasada sprawdzi rano ze wszystko jest w porzadku.
W poniedzialek w pracy sledzilem wyniki wyborow a po pracy odsypialem gdy zadzwonil pan Tomek (radca) i powiedzial ze trzeba podpisac jeszcze jedna strone protokolu bo byl blad przy przepisywaniu na komputer (polska w koncu odpowiedziala). Jako ze prawie wszyscy czlonkowie komisji pracuja w ambasadzie to blad natychmiast poprawiono ale trzeba tez podpisac drugi protokol, ktory wydrukowalismy z komputera wiec mial ten sam blad.
Dzisiaj znow zadzwonil pan Tomek i juz zastanawialem sie gdzie jeszcze jakis blad mogli znalezc - a tu okazalo sie ze ambasador zaprasza nas zeby podziekowac. Po pracy pojechalem do ambasady gdzie reszta komisji czekala juz z ambasadorem i radca. No i pogadalismy sobie przy ciasteczkach. Ambasador dziekowal nam za udana prace (wielu ambasadorow zostalo wezwanych na dywanik za opoznienia - ale u nas wszystko mimo bledu bylo na czas).
Na koniec wyniki - oddano 289 glosow na 331 zgloszonych do glosowania. Wszystkie 289 glosy byly wazne (i do sejmu i do senatu). W wyborach do senatu wygrala Barbara Borys-Damiecka z 261 glosami przed Krzysztofem Piesiewiczem z 200 glosami, Markiem Rockim ze 164 i Zbigniewem Romaszewskim z 57. Kolejnymi byli Robert Smoktunowicz z 54 oraz Anna Grzeziak i Andrzej Krajewski oboje z 46, pozostali dostali jeszcze mniej glosow. Do sejmu PO dostala 207 z 197 oddanymi na Donalda Tuska a PiS 46 z 42 na Jaroslawa Kaczynskiego. LiD zdobyl 26 glosow (23 na Borowskiego), LPR 4 a PSL 3, partia kobiet dostala 2 a polska partia pracy 1. No i to by bylo na tyle wyborow w Emiratach i mojego blogowania.

Brak komentarzy: