Google

piątek, 31 sierpnia 2007

Dzien Rodzicow - Kuleczka (22 Marzec 2007)

Nie chcemy by Izunia zdominowala bloga. Czas na kuleczke.
To jeden z moich ulubionych filmikow. Dzien rodzicow w Montessori.
Kuleczka wrecza tatusiowi karte a potem przychodzi dac buzi.... Mamusi ;)

All all rok czyli Ciociu Madziu, ja przyjadę do Polski, kiedy będą te śliweczki

Zanim jednak Jaś się zgodził, w styczniu a może w lutym pojechałam do Niteczek. A w zasadzie to poleciałam;)
Razem z Babcią przywiozłyśmy Izuni liczne zabawki i gazetki w prezencie od Dziadka (Ula oczywiście też dostała liczne upominki, ale post jest o Izuni. O Kuleczce napiszę już wkrótce - cokolwiek słowo "wkrótce" miałoby tu znaczyć - w poście "Wakacje z księżniczką Walii").

Pewnego wieczoru czytałyśmy z Izunią "Ciuchcię" albo "Abecadło". To był numer z końca albo z początku roku. I zamieszczono tam wierszyk o wszystkich miesiącach, opisujący dokładnie to, co wówczas dzieje się z przyrodą (w Polsce oczywiście). Wierszyk jak to wierszyk - rymowany, nawet zabawny. Ale Izunia.... Izunia słuchała wierszyka z otwartą buzią. "Ciociu Madziu - powiedziała z przejęciem, gdy skończyłam czytać - ja przyjadę do Polski, jak będą te śliweczki na drzewach." "Izaczku - odparłam. We wrześniu, Ty już musisz pójść do szkoły, do I klasy. Nie możesz być wtedy w Polsce." "Nie, Ciociu Madziu - zaprzeczyła Izunia - ja muszę to wszystko zobaczyć, ja pojadę do Polski na all all rok."

Wakacje z blondynka;) czyli jak 5,5 letnia Izunia sama przyjechała do Polski

Poczułam się wywołana przez Zuzię do tablicy, zatem jestem i piszę;)

Gdy tylko Zuzia założyła ten blog pomyślałam, że fajnie byłoby opisać pobyt Izuni w Polsce, a przynajmniej tę jego część, którą spędziłyśmy razem. Natychmiast podzieliłam się tą myślą z Zuzią oraz z Agnieszką czyli Ciocią Agnieszką, której zaproponowałam wspólne opisywanie perypetii księżniczki Izuni w Warnowie. Obie jednak jesteśmy bardzo zajęte - ja teraz powinnam pisać zupełnie inne rzeczy;) - zatem będziemy te wakacje Izuni opisywać powoli i niesystematycznie;) Może zdążymy skończyć przed następnymi wakacjami.

Postanowiłam zacząć od samego początku. I od razu przyznaję, że nie pamiętam. Wydaje mi się, że pomysł samodzielnego przyjazdu Izuni zrodził się w poprzednie wakacje podczas pobytu Zuzi i Jasia z dziewczynkami w Polsce. I na pewno miałam z tym coś wspólnego;) i chyba jeszcze Zuzia i babcia Dorota. I z tego co pamiętam - ale nie wiem, czy dobrze - Izunia już wówczas zaakceptowała ten pomysł. Ale był też wielki przeciwnik - Jasiu! Jednak przed nami był cały rok, aby go przekonać. A w zasadzie nie przed nami, tylko przed Zuzią, bo to głównie ona miała przekonywać Jasia. I jak widać zrobiła to skutecznie. Brawo Zuziu!

Slowami Izuni

"W Polsce mialam duzo zabaw. Bawilam sie z lalkami i ja bylam pania nauczycielka. One nie byly prawdziwe. Zawsze jadlam platki owsiane albo jajecznice. A potem chodzilam do parku." - tu Izuni znudzilo sie opowiadanie i poszla bawic sie z Ula. Miejmy nadzieje ze ciag dalszy nastapi :)

Wszyscy chorzy

W nocy obudzil mnie such kaszel Uli. Wstalam by dac jej syrop. Usnela zanim przynioslam. Rano po przebudzeniu znalazla butelke i powiedziala "give me my syrop". Nadal miala kaszel. Niedlugo potem wstala Iza. Powiedziala ze boli ja gardlo. Po sniadaniu pojechalismy wiec do lekarza. Lekarz powiedzial, ze na razie nim im wlasciwie nie jest. Dal im lizaki lecznicze (takie tabletki do ssania w postaci lizakow - spryciarz). Zel do smarowania wewnatrz na bol garlda oraz syrop... ten sam ktory juz Uli w nocy podawalam.

Gdy wrocilismy do domu dziewczynki ogladaly film i Ula usnela na podlodze. Zanioslam ja do lozeczka, a nie dlugo potem Jasiu poszedl opiekowac sie spiaca Ula. W tym czasie Iza skonczyla ogladanie filmu, pobawila sie dinozaurami i powiedziala ze jest glodna. Zjadlysmy sobie spagetti, a potem kochane dziecko zrobilo mamie kawe.

Ula wyciagnela Jasia z lozka, ale nie jest glodna. Chyba kaszsel jest gorszy. Jas tez nie wyglada najlepiej. Tzn wyglada super, bo jest moj sliczny Jas - ale chyba jest chory. A Iza obejrzala film gdzie dziewczynki pisaly pamietniki i poszla pisac wlasny pamietnik. Zaraz ja zawolam i ona mi cos opowie a ja to tu napiszse. Ciocia Madzia tak fajnie wymyslila, ze mozna pisac, a Iza bedzie to komentowac. Mamy nadzieje ze wkrotce ciocia Madzia tez cos napisze.

To ide zawolac Ize do autorowania nastepnego posta :)

czwartek, 30 sierpnia 2007

Zwykly Poranek - tytul zmieniony dla Cioci Madzi :D

Wstalam bardzo wczesnie rano. Sprawdzilam Bloga. Przeczytalam Madzi komentarz do postu o Waleedzie. Nadal nie moge uwierzyc ze juz go nie ma.

Obudzilam Izunie. Posadzilam ja w lazience i poszlam powiedziec Asrze by zrobila jej kakao. Gdy wrocilam poprosilam Izunie by sie przesiadla na bidet. A Izunia mi na to, zebym ja ja przesadzila bo jej nozki nie dzialaja :) Umyslysmy sie szybko, Iza ubrala sie w uniform i w tym czasie obudzila sie Kuleczka. Kuleczka bardzo sie spieszy rano by odprowadzic Ize na autobus. Gdy dochodzilysmy to widzialam ze inny rodzic, ktory tez odprowadza swoje dzieci wlasnie odchodzi. Czyli autobus uciekl. Zadzwonil i powiedzialam ze odjechali przed czasem. Po 5 minutach wrocili i Izunia pojechala do szkoly.

Ula grzecznie wrocila na gore. Przed drzwiami lezala gazeta, wiec Ula zaczela sie meczyc by ja zaniesc tatusiowi. Zwykle dziewczynki kloca sie ktora zaniesie tacie gazete (bo obie chca kochanemu tatusiowi dac) - wiec Ula sie pewnie ucieszyla ze nie ma konkurencji.
W koncu sie udalo i poszla na sniadanie. W tym czasie Jas tez sie w koncu przygotowal i moglismy wysjc do pracy. Jeszcze podeszlismy pocalowac sloneczko na dowidzenia. Chwile po wyjsciu wrocilam do domu, bo zapomnialam mojej kawy. A Asra mi powiedziala, ze po wyjsciu Ula stwierdzila ze tata jest "naughty" czyli nie grzeczny bo ja potargal i poprosila Asre by jej przyniosla grzebien. Nie odrodna corka swojego taty. Jasia tez nie mozna dotykac do glowy gdy juz sie uczesze :) ha ha ha

środa, 29 sierpnia 2007

Waleed

Mialam jakies 5 lat gdy pierwszy raz uslyszalam ze gdzies w Egipcie mieszka moj starszy przyrodni brat Waleed. Gdy nasz tata wyjechal z Egiptu Waleed mial jakies 7 lat. Wyobrazalam go sobie wiec jako 2 lata starszego brata :)
Tata czesto obiecywal ze Waleed przyjedzie do Polski nas odwiedzic, ale nie przyjechal....
Jak to sie stalo, ze tata wyjechal z Egiptu i zostawil Waleeda i Muhammeda? To wlasciwie jego sprawa. Synowie mu wybaczyli wiec nie bede tego roztrzasac publicznie. Przeniesmy sie 16 lat do przodu...

Pare tygodni przed moim slubem Jakub, moj rodzony brat, przyszedl do domu z informacja ze znalazl taty synow. Jakis jego kolega z pracy jest znajomym Muhammeda. Niestety nie dlugo potem tata umarl, a Jakub nie dal mi numeru.

Minelo nastepne 5 lat. Bylam w ciazy z Ula. Iza miala jakies 3 lata. Postanowilismy pojechac do Egiptu. Zaczelam dzwonic do dawnych znajomych Kuby. Udalo sie 2 dni pozniej o 10 w nocy... na pare godzin przed wylotem zdobylam numer Waleeda i Muhammeda.

Zadzwonilam do Waleeda. Nie bylo go w domu, ale jego zona dala mi numer komorki. Zadzwonilam.
Nigdy nie zapomne naszej pierwszej rozmowy
- Hello, is this Waleed Elsahen?
- Yes
- Are you son of Dr. Sameh Elsahen?
- Yes
- I'm his daughter
- Then you're my sister
- Yes. And I'm coming to Egypt. I would like to meet you. Would you like to meet me?
- Sure. When are you coming?
- Tomorrow evening
- I was supposed to travel, but I'll cancel my plans. What is your flight number?
- (...)
- I'll be waiting at the airport
- How will I recognize you?
- People say I look like my father. How will I know you?
- I look like my father too :)

A tu jest tlumaczenie:
- Halo. Czy to Waleed Elsahen?
- Tak
- Jestes synem dr. Sameh Elsahen?
- Tak
- Ja jestem jego corka
- To jestes moja siostra
- Tak. I przyjezdzam do Egiptu. Chcialabym Cie poznac. Czy chcialbys poznac mnie?
- Oczywiscie. Kiedy przyjezdzasz?
- Jutro wieczorem
- Mialem wyjechac, ale zmienie plany. Jaki masz numer lotu?
- (Tu dalam numer lotu, ale tego nie pamietam)
- Bede czekal na lotnisku
- Jak Cie rozpoznam?
- Mowia ze wygladam jak moj ojciec. A ja Ciebie?
- Ja tez wygladam jak moj ojciec :)


Moja odpowiedz byla dosyc prozna. Waleed, jak sie potem okazalo rzeczywiscie wygladal jak tata. Jak jego kopia.
Byl tak strasznie podobny, ze chwilami mialam wrazenie ze rozmawiam z moim tata.
Waleed mowil mi wtedy:
- Nie jestem Twoim ojcem. Jestem Twoim bratem.


Na lotnisku byl Waleed i Muhammed. Odwiezli nas do hotelu. Pozniej zalowalam, ze nie rzucilam im sie na szyje. W koncu to moi starsi bracia. Mysle ze wszyscy bylismy zmieszani.
Nastepnego dnia spotkalismy cala rodzine. Bylo super. Smialismy sie, ze to lepsze od ksiazki science fiction.


Potem my zwiedzilismy caly Egipt, ale znow spotkalismy sie w Little Oasis. Malej Oazie.
Mala Oaza to bylo marzenie Waleeda. Opowiadal mi o tym. Gdy mial 19 lat to wymarzyl sobie taki domek w Oazie, gdzie wozil by wycieczki. Wiele lat ciezko pracowal w banku, ale w koncu rzucil ta prace i spelnil swoje marzenie. Oaza rzeczywiscie wygladala jak marzenie. Spedzilismy tam tydzien. To bylo super.


Po powrocie do Emiratow. SMSowalam i emailowalam do Waleeda i Muhammeda, ale to Waleed utrzymywal ze mna blizszy kontakt. Duzo SMSowalismy i pisalismy. Stal mi sie bardzo bliski. Waleed byl starszym bratem ktorego zawsze chcialam. Byl jakies 20 lat starszy niz myslalam jako dziecko, ale sercem byl mlody. I mowil ze ja jestem jego "baby sister" - malutka siostrzyczka.


W tym krotkim czasie 3 lat bardzo go pokochalam. Tesknilam za cala rodzine, ale to Waleeda najbardziej chcialam zobaczyc. Mialam nadzieje, ze skoro my nie mamy okazji pojechac do Egiptu to moze Waleed mnie zaskoczy i przyjedzie do Emiratow.


W poniedzialek rano (przed wczoraj) zadzwonila moja komorka. Po kierunkowym poznalam ze to Egipt.
- Hello Suzi.
- Hi. How are you? (Ucieszylam sie rozpoznajac Muhammeda)
- This is not Waleed. This is Muhammed.
- I know who you are. How are you doing?
... tu nastapila krotka rozmowa pytajac jak wszyscy w rodzinie itd...
I potem Muhammed powiedzial, ze ma dla mnie zla wiadomosc. Waleed nie zyje.
Zamurowalo mnie. Nie wiedzialam co powiedziec. Muhammed sie rozlaczyl, a ja stalam w szoku.
Moj starszy brat. Moj ukochany starszy brat. Wspanialy czlowiek. Nie zyje.


Waleed. Budujac swoja Oaze zatrudnil ludzi z calej wioski. Wymyslal co moze tam zrobic by dac im prace. Pomagal komu mogl. Byl pelen zycia, radosci. Kochal swoje dzieci nad zycie. Czesto mowil, ze nie wyobraza sobie by mogl je z jakiego kolwiek powodu zostawic.
Byl juz po zawale, ale w przeciwienstwie do wielu osob, ktore uwazaja ze lepiej odejsc szybciej i sprobowac zycia, uwazal ze chce zyc dla swoich dzieci. Rzucil palenie, codziennie chodzil 2 godziny. Dbal o siebie.


Byl mi bardzo bliski. Nawet nie zdawalam sobie sprawy jak bardzo. A teraz odszedl. Juz go nie zobacze. Nagle poczulam straszna pustke. Bol. Zal. Dlaczego zawsze odchodza Ci najlepsi? Ale jestem wdzieczna, ze moglam go poznac. Mimo ze tak naprawde spotkalismy sie tylko raz to za ten raz jestem wdzieczna. Bo to bylo moje marzenie. Poznac starszego brata, na ktorego czekalam cale zycie. Bede za nim bardzo tesknic.

Niech ten post bedzie malym trybutem dla mojego starszego brata.

Urodziny Kuleczki

W Sobote wszyscy zerwalismy sie rano by obudzic Kuleczke, zanim ona nas obudzi. Ulozylismy tace, wzielismy prezenty i poszlismy spiewac "Sto Lat"... odspiewalismy we wszystkich znanych nam jezykach (czyli 4) a Kuleczka nadal spala. Jakby nie zauwazyla ze ja budza. Jas sie bardzo ucieszyl, wzial ja na rece i powiedzial ze w takim razie beda spac razem i wrocil do lozka....

Pare minut pozniej Ula postanowila jednak wstac. Odspiewalismy wiec znow co trzeba i dalismy dziecku prezenty. Ula chyba nie bardzo rozumiala, ze sa jej urodziny. Ucieszyla sie natomiast, ze dostala prezenty. Iza byla rownie podekscytowana i koniecznie chciala pomoc Uli rozpakowac prezenty.

Kuleczka dostala:
Od Asi : Nowe buciki - niebieskie pasujace do sukienki ksiezniczki
Od Izy : Namiot
Ode mnie : Ubranko dla lali
Od Jasia : Komplet skladajacy sie z hustawki, lozeczka, bujaczka, krzeselka do karmienia i nosidelka dla lalek.
Jak widac Jas najbardziej rozpieszcza dziewczynki.

Izunia, ktora wlasnie jest siostra cale dwa lata, dostala dwie sliczne nowe ksiazeczki.

Od razu zaczela sie zabawa w lale. Ucieszylismy sie i poszlismy jeszcze troche pospac. Goscie zaproszeni byli na 2. Ok. 12 stwierdzilam ze jeszcze tylko dwie godziny wiec powiedzialam Asrze co i jak trzeba przygotowac.
Pare minut po 1 przyszla Oksana, chrzestna Uli, i w tym samym momencie przyniesli piekny tort Uli.
Lapy przyszli ok. 2 i akurat przyniesli jedzenie, a Czesi sie spoznili, ale nie wiedzieli ze bedzie jesc i byli po obiedzie. Dzieci sie super bawily, a dorosli rozmawiali i milo spedzali czas.
W koncu przyszedl czas na dmuchanie swieczek. Dla Kuleczki przeznaczony byl numer 2, natomast reszta dzieci miala porozmieszczane na calym torcie swieczki, ktore natychmiast po ugaszeniu zapalaly sie na nowo.
Zabawe mialy super, ale w koncu to doroslym udalo sie ugasic te swieczki.

Po torcie dzieci znow poszly sie bawic. A wieczorem Iza miala tance i piano. Ja tez mialam lekcje tanca.
Goscie wyszli chwile wczesniej, tak ze nie musialam ich porzucac. A zanim wyszlam Ula juz spala.

Nie moge powiedziec by urodziny miala nie zapomniane, bo juz dzis pewnie nie pamieta co bylo - ale napewno byly fajne i udane.

I tak Ula ma 2 latka.

29 Sierpien 2007

Jestem strasznie przeziebiona. Mam zatkany nos i infekcje gardla. Pewnie zarazilam sie od Asry. Ona juz byla u lekarza, wiec ja kupilam sobie to samo lekarstwo ktore bylo jej przepisane. Nadal cierpie.

Byalm dzis w pracy. Mam do skonczenia projekt na 5 wrzesnia, wiec nie moge wziasc wolnego. Czulam sie podle i prawie nie mogalm pracowac. Zaraz sie nalykam paracetamolu i wtedy zaczne myslec.

W sobote, z okazji urodzin, Kuleczka dostala komplet dla swojej lalki - dostala lozeczko, hustawke, krzeselko do karmienia i takie tam. Iza oczywiscie poczula sie urazona, ze ona to "nigdy nie dostaje fajnych zabawek". Kuleczka dostala tez namiot. Od tego dnia (a minal juz prawie tydzien), Iza i Ula sa jak zaczarowane. Bawia sie zgodnie i grzecznie. No i wlasnie w tej chwili poszly na spacer ze swoimi "dziecmi". W domu jest spokoj.

Ja siedze sobie na lozku i pisze bloga i bardzo sie ciesze ze juz mam te studia z glowy :) A Jas przyszedl polozyc sie kolo mnie. Czyta "Wiedzmina" i mowi zebym nie pisala ze jest len i caly czas spi. Wcale nie mialam zamiaru tak pisac. Wcale nie spi tylko czyta. I nie jest len, ciagle pracuje. Niech sobie poczyta i odpocznie od tej pracy troche. Jas przeczytal ten paragraf i powiedzial ze bedzie cichutko i juz nic nie bedzie mi mowil.
Teraz bede musiala przelewac tu wlasne mysli :) ha ha ha

Fajnie takie blogowanie, chyba otworze sobie drugiego bloga po angielsku. Na razie opisze Uli urodziny.... w nastepnym poscie ....

Kuleczka - Pierwszy dzien w szkole

Kuleczka tez miala pierwszy dzien w szkole.
Po odwiezieniu Izuni poszlysmy do Uli. Ula w samochodzie wolala ze ona chce 'cool' (school czyli szkole) bo jest glodna.
Dobrze, od dziecka kojarzyc szkole z czyms milym :) Na razie lubi jesc, moze potem bedzie sie lubila uczyc :)

Gdy dojechalysmy to madra Kuleczka od razu poznala swoja szkole zawolala "Ula bag" (Ula plecaczek). Zlapala swoj plecaczek i pomaszerowala do szkoly. Cala szkola byla odmalowana i odnowiona. W ogrodku staly nowe zabawki. Weszlysmy do srodka. Juz bylo kilkoro dzieci. Kuleczka weszla do sali i zaczela rozgladac sie za zabawkami. Rozejrzalam sie po sali. Tu tez bylo wszystko odmalowane, nowe zabawki i nowe dekoracje. Popatrzylam na sciane i mnie zamurowalo. Na wszystkich scianach wisialy zdjecia dzieci. Z wielu usmiechaly sie do mnie moje dziewczynki... ale co najwazniejsze to byly moje zdjecia.
Jakis roku temu przyszlam do Montessori i zrobilam duzo zdjec. Potem je wrzucilam na CD i dalam dyrektorce. Teraz wisialy one na scianach.
Chcialam sie pozegnac z Kuleczka, ale ona byla zbyt zajeta zabawa.

I tak moj mlodszy promyczek zaczal Montessori.


wtorek, 28 sierpnia 2007

Choueifat

Troszke o Choueifat.
Szkola ta zostala otworzona w Libanie w 1886 roku. W tej chwili ma filie w wielu krajach na calym swiecie. W Emiratach co najmniej cztery albo i wiecej.
Ja zaczelam Choueifat w 1991 roku gdy po raz pierwszy przyjechalam do Emiratow. Szkola ma bardzo surowy, ale zarazem efektywny sposob nauczania. W starszych klasach, codziennie sa testy, a raz w tygodniu pisemny egzamin. Nie zaliczenie testu powoduje ze trzeba przyjsc w weekend i powtorzyc. Na koniec kazdego semestru sa egzaminy.
Izunia do Choueifat poszla we wrzesniu 2005 do KG1. Wlasciwie egzamin wstepny zdala na KG2, ale byla za mloda i jej nie przyjeli. W szkole "dla dzieci" jest KG1, KG2, kl. 1 i kl. 2 . Od klasy 3 dzieci przenosza sie do czesci dla "starszych". Duzym minusem szkoly jest to, ze co roku komputerowo mieszaja klasy. Tak, ze juz drugi rok z rzedu Izunia idzie do szkoly z zupelnie nowymi dziecmi. Dawni znajomi sa porozsadzani do innych klas.
Jak przypomne sobie cos jeszcze wartego uwagi, to dodam do tego postu. Na razie tyle o Choueifat.

Izunia - Pierwszy dzien szkoly

Wstalismy ok. 6:30. Izunia poszla sie szybciutko umyc, ubrala sie w swoj nowiutki uniform i wyjatkowo grzecznie poszla do kuchni na sniadanko. W tym czasie wstala Kuleczka, ale o tym bedzie w jej rozdziale pierwszego dnia.
Izunia przymierzyla swoje sliczne nowe lakierki, ale chyba byly nie wygodne bo stwierdzila, ze zrobi mi przyjemnosc i zalozy buciki, ktore ja wybralam
(...) bylysmy w ShoeMart-cie i Iza uparla sie ze chce swiecace lakierki i zadnych innych bucikow nie chciala mierzyc... zgodzilam sie na lakierki pod warunkiem ze drugie buciki beda normalne (...)

Z domu wyszlismy wszyscy razem. Jas niestety nie mogl pojechac do szkoly, wiec odwiozlysmy go do pracy i pojechalysmy do Choueifat. Dojechalysmy bardzo wczesnie. Mialam wiec duzo czasu na robienie zdjec.
Otworzylam Izuni drzwi by wysiadla i poszlam wyciagnac Kuleczke, ktora tez odprowadzala siostre.
I gdy stawialam Ule na ziemi uslyszalam straszny wrzask, a potem placz... pobieglam naokolo samochodu a tam Izunia cala we lzach.
"Izuniu co sie stalo sloneczko", odpowiedzial mi placz i Izunia pokazala drzwi
"Zamknelam drzwi na raczke", rzeczywiscie przez mala raczke przebiegala duza czerwona szrama.
"Zacisnij w piastke", powiedzialam i z ulga stwierdzilam ze moze to zrobic. Zaczelam ja przytulac i pocieszac.
Z placzem ruszylysmy w strone szkoly. Zaczelam pytac gdzie jest pielegniarka.
Pani pielegniarka spojrzala na Ize i powiedziala "Ja Cie znam. Ty jestes Izabela". Przemyla raczke i przykleila plasterek. W tym momencie weszla Ms. Fadia, czyli Izuni dawna wychowawczyni z KG1B. Lzy natychmiast wyschly i usmiechnieta Izunia powiadomila swoja ulubiona nauczycielke ze jest w klasie 1D.
Pielegniarka powiedziala ze dopiero zaczela wiec nie ma lodu, ale obiecala ze przyniesie do klasy.

W koncu poszlysmy do klasy. Izunia jest w zupelnie nowym korytarzu na 1 pietrze.
Juz w czwartek bylismy obejrzec klase, tak ze od razu wiedzialysmy gdzie isc.
Po drodze rozne osoby witaly sie z Iza. Z kazdej strony dobiegalo "hello Izabela", "hi Izabela", "How was your vacation Izabela" (jak minely wakacje). To sie nazywa popularne dziecko!
W klasie, na kazdej lawce lezaly przygotowane ksiazki. Lawki byly podpisane. Z boku byly szafki. Na kazdej jabluszko z imieniem dziecka. A z tylu klasy wieszaczki na tornister. Nauczycielki nie bylo, ale byla asysternka nauczycielki. Powiedziala Izuni by powiesila swoj tornister z tylu i wsadzila sniadanko do szafki.
Kuleczka wypatrzyla, ze Iza przenosi sniadanko i szybko poszla usiasc kolo Izuni.
Ucalowalam Izunie i powiedzialam do Kuleczki "Chodz. My juz idziemy do Twojej szkoly", a Ula na to "Ula no going. Ula eat" czyli Ula nie idzie. Ula je. Chwile jej tlumaczylam ze jednak musimy pojsc i w koncu pozegnala sie z Izunia i poszlysmy. Po drodze wpadalysmy na dawnych znajomych Izuni.
I tak Izunia zaczela nowy rok szkolny.

Poczatek

Dziewczynki zaczely nowy rok szkolny. Przypomnialam sobie jak to majac 2 lata i 2 miesiace Izunia po raz pierwszy poszla do Montessori. Weszlam na stare emaile i zaczelam szukac emaila wyslanego wtedy do rodziny.... znalazlam.... tak wiele szczegolow juz nie pamietalam ...
Szkoda ze jakies 2 lata temu przestalam pisywac emaile...
Teraz postanowilam zaczac bloga.... no wiec regularnie, bardziej lub mniej, bede tu opisywac co sie dzieje w naszej rodzince.... a blizsi i dalsi znajomi ktorych to interesuje moga czytac i komentowac :)