Google

czwartek, 11 października 2007

Historia pewnego jablka.. i pewnej jabloni...

W tych naszych bezpiecznych Emiratach zdazaja sie tez napady bandyckie. Moze ludzi nie okradaja ale rozni "zboczency" sie tu kreca.
W zeszlym tygodniu Asia poszla odebrac Ize z lekcji tanca. Gdy weszla do windy przyczepil sie do niej jakis zboczeniec, proponujac pieniadze za uslugi. Gdy odmowila dostala piescia po glowie i dran zaciagnal ja na schody. Nie bede szczegolow opisywac. W kazdym razie Asra sie obronila przed najgorszym, ale skonczylo sie na mocnym pobiciu. Odebrala Ize i do domu wrocila z placzem.
Zabralam ja natychmiast na policje, by poszli tego lotra szukac, a oni mi zebym najpierw pojechala do szpitala na obdukcje. Pojechalismy do wskazanego szpitala, trzymali nas tam ponad godzine, a potem dowiedzialysmy sie ze to jest szpital dla Emiratczykow i mamy pojsc do szpitala obok. Tam spedzilysmy nastepne pare godzin. W koncu Asre obejrzeli, stwierdzili ze jest niezle poturbowana, ale poza tym nic jej nie jest i dostalysmy report dla policji.Zglosilam sie na policje, i dowiedzialam sie ze kogo ja chce szukac po 4 godzinach, takie sprawy zglasza sie od razu.Pomyslalam sobie o nich brzydko i poszlismy do domu.
Sprawe jednak przemyslalam i stwierdzilam ze nie bede pomagac w poprawianiu statystyk. Nastepnego dnia wpakowalam Asre do samochodu i znow pojechalam na policje. Znow nas nikt nie chcial sluchac. Powiedzieli ze po dwoch godzinach bedzie ktos kto przyjmie zeznanie. Wrocilysmy wiec do domu, ale juz wtedy bylam zla. Dokladnie w 2 godziny pozniej znow bylysmy na policji. Spedzilysmy tam 3 godziny.Przepytywaly ja 3 osoby chcialy wiedziec dokladnie co sie stalo. Ja tam uwazam ze pownni pytac jak wygladal. Co za roznica czy kopnal ja raz czy dwa razy.
W koncu okolo 11 w nocy pojechalismy obejrzec "miejsce zbrodni" i moglysmy wrocic do domu.Bylam pewna ze nigdy go nie zlapia i na tym koniec. A jednak pare dni pozniej zadzwonil do Asry czlowiek z policji kryminalnej by raz jeszcze mu wszystko pokazala. A pare dni potem by znow przyjechala na policje. Asra zadzwonila po mnie, zwolnilam sie wiec z pracy i pojechalysmy.Pokazal sie jakis mlody Emiratczyk i znow zaczal ja wypytywac o to co i jak. Powiedzialam mu grzecznie, ze Asrze powiedzieli ze go zlapali i przyjechala na rozpoznanie, odpowiedzi na swoje pytania moze znalesc w reporcie. On jednak nadal ja wypytywal.
Na koniec powiedzial ze nie wierzy w cala historie. Spytalam go wiec i co on mysli, ze co sie stalo. On powiedzial, ze mysli, ze sie spoznila do domu wiec wymyslila sobie cala historie.
I wtedy sie wscieklam. I mu troche nawrzucalam. Spytalam czy on mysli ze ona sama sie pobila, bo sie bala co ja zrobie ze sie spoznila 20 min. Ze oko miala sine przez tydzien. Proszki przeciw bolowe brala przez 3 dni, a skore na reku do dzis sie nie zagoila. Powiedzialam mu tez ze ona nie jest wiezniem w moim domu i moze wychodzic kiedy chce i nie ma potrzeby klamac, dlaczego sie spoznila.
W Emiratach jest taki okropny zwyczaj, ze wiekszosc dziewczyn ktore przyjezdzaja do pracy tak jak Asra, sa przetrzymywane w domu i przez caly okres kontraktu nie wolno im nigdzie wychodzic. Rezultat jest taki, ze po dwoch latach - gdy konczy sie pierwszy kontrakt, chca natychmiast wracac do domu.
Dalej mu powiedzialam, ze wogole to ja wyszlam z pracy zeby tu przyjechac, a do domu zaraz ma wrocic male dziecko i ja nie mam potrzeby wysluchiwac czy on mi wierzy czy tez nie. I ze wiecej do nich nie przyjde wiec by do mnie nie dzwonili. W tej policji kryminalnej pracuje tez czlowiek z Erytreii ktory mowi w Asry jezyku. I nie zaleznie ode mnie ona tez mu powiedziala by wiecej do niej nie dzwonili. No i poszlysmy do domu. W samochodzie sie troche opanowalam i stwierdzilam ze moze nie koniecznie musialam nawrzucac policji, ale sobie zasluzyli.
O 1:30 nad ranem zadzwonila komorka Jasia. Dzwonil czlowiek z policji kryminalnej ze zatrzymali jakiegos czlowieka, ale jesli nie przyjada na rozpoznanie to beda go musieli wypuscic. Ja nie moglam jechac, bo chwile wczesniej posliznelam sie w lazience i jeszcze lezalam i cierpialam. Obudzilam jednak Asie i Jas z nia pojechal...
Gdy sie obudzilam byla 3:30 nad ranem i Jas byl w domu. Zawolalam go i spytalam co sie stalo. Okazalo sie ze zlapali wlasciwego czlowieka. Asra go rozpoznala bez problemu (nawet byl tak samo ubrany). A kapitan policji kryminalnej kazal "Pozdrowic i przeprosic zone". Jas spytal Asre czemu ten kapitan chcial mnie przeprosic i ona oczywiscie przekablowala natychmiast ze ja na niego wczesniej nakrzyczalam. Jas spytal jak moglam krzyczec na kapitana policji. Powiedzialam, ze on jest zle wychowany i mi sie nie przedstawil. A poza tym skoro przeprosil to znaczy ze czul sie winny. I tak sie skonczyla historia.

A to Jasiowi przypomnialo, ze krzyczenie na policje to ja mam we krwi. Wiele wiele lat temu gdy moi rodzice dopiero przyjechali do Polski. (Dla nie wtejemniczonych: Poznali sie w Austrii. Tam wzieli slub. I tam urodzil sie Kuba. Do Polski wrocili gdy ja roslam juz w brzuchu). No wiec te wiele lat temu, tata nie mowil jeszcze po Polsku, ale sie uczyl. I wlasnie przerabial osoby z rodziny. Umial pieknie nazwac wiekszosc osob.
I tak jechali ktoregos dnia samochodem i zdaje sie ze cos nie tak pojechali w kazdym razie podbiegl do nich facet otworzyl drzwi kierowcy (czyli taty) i krzyknal cos dla taty nie zrozumialego po Polsku. Tata zrozumial tylko slowo "Ty" a z tonu glosu wywnioskowal ze nastepne slowo "Kurwa" nie bylo ladne.Popatrzyl wiec na goscia i powiedzial:"Ty kurwa, twoja mama kurwa, twoja tata kurwa, twoja siostra kurwa, twoja brat kurwa, twoja babcia kurwa, twoja dziadek kurwa, twoja ciocia kurwa, twoja wujek kurwa..... " i dalej uzyl wszystkich innych slow 'rodzinnych' jakis sie nauczyl poprzedzonych slowem "Twoja" bo nie umial go jeszcze odmienic, a zakonczone zlowem 'kurwa', ktorego nie trzeba odmieniac :)
Czlowieka zamurowalo, a nastepnie wyciagnal legitymacje ze jest policjantem i poprosil o taty dokumenty. Tata wzial jego legitymacje dokladnie z niej wszystko spisal, a nastepnie podal swoje dokumenty. (Tu oczywiscie rozmowe tlumaczyla juz moja mama). Nastepnie tata zaparkowal i rodzice poszli do domu. (Bo mieszkali obok). Czlowiek poszedl za nimi, bo chcial ten papierek na ktorym tata spisal informacje z jego legitymacji.
Gdy doszli tata zostawil drzwi otwarte i powiedzial, ze jesli wejdzie do domu to oskarzy go o wlamanie. Po dluzszym czasie mama poprosila by go tak nie meczyl. Tata wposcil go wiec do domu, i wyrzucil ta kartke do popielniczki. Czlowiek kartke zlapal i uciekl.

Gdy Jas dowiedzial sie ze ochrzanilam kapitana policji kryminalnej to przypomnial sobie ta historie i zaproponowal bym obie tu opisala... niedaleko pada jablko od jabloni :)

A teraz pozdrawiamy i odezwiemy sie za tydzien bo jutro jedziemy do Egiptu. Chyba ze uda mi sie tam dorwac do internetu i wtedy bede na bierzaco mogla opisywac nasze przygody :)

Brak komentarzy: